wtorek, 5 lutego 2013

Oneshot- prolog.

Ok, postanowiłam zgapić tego typu rozdziały od Paoli z bloga so-i-am-breaking-the-habit.blogspot.com. Mam nadzieję, że mi wybaczy :3 Oczywiście sama to napisałam, chodzi mi o samo pojęcie "oneshot". Napisałam to na próbę. I chcę wiedzieć, czy kontynuować tamte opowiadanie, czy lepiej zacząć te nowe:P
Miłej lekturki i czekam na Wasze opinie co do tego!:)
PS- Przepraszam za błędy!
____________________________*

Tak, tkwię tu od miesiąca. Albo dłużej? Codziennie rano pobudka o 9, papka na śniadanie, obiad, jakieś zabawy dla niedorozwiniętych, kolacja i znów lekcje zwane „zabawami”…. Zmarnowałam sobie życie przez jeden zdawałoby się nic nieznaczący błąd. Teraz, choćbym nie wiem jak bardzo chciała czasu nie cofnę…
-Suz, śniadanko. Twoje ulubione płatki kukurydziane. –Rozległ się wysoki głos, który poniósł się echem po moim mózgu. Podniosłam powoli głowę i spojrzałam w poprzecinaną zmarszczkami twarz starszej kobiety. Odburknęłam coś niezrozumiałego, co zapewne uznała za „tak” i wcisnęła mi pod nos talerz z białym ohydztwem. –Musisz jeść, żebyście byli  silni i zdrowi. –Uśmiechnęła się najserdeczniej jak mogła i poszła dalej katować inne dziewczyny swoim uśmiechem.
Kiedy słyszałam, jak ktoś zwraca się do mnie w liczbie mnogiej miałam ochotę zwymiotować. Wszystko mi się wewnątrz wywracało i w myślach już zabijałam tą osobę nożem, albo innym toporkiem. Zrobiłam najbardziej nienawistną minę na jaką było mnie stać i usłyszałam chichot.
-Z czego się śmiejesz?
-Z ciebie. –Odparła dziewczyna i przysunęła się bliżej. –Zawsze gdy się złościsz robisz taką śmieszną minę.
„Hmm… czyżby kolejne ofiara do mojej czarnej listy?”
-Też nie lubię tej babki. Myśli, że jeśli się uśmiechnie to nagle uszczęśliwi cały świat. –Dodała bardziej rzeczowym tonem.
„Nie, jednak chyba ją polubię.” –Pomyślałam i uśmiechnęłam się lekko.
Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem i spytała:
-Który?
-Siódmy i pół. –Odpowiedziałam i zaczęłam jeść „płatki kukurydziane”.
-Mhmm. U mnie dopiero 5… -Uśmiechnęła się blado. Chyba nie uważała tego za coś strasznego, bo pogładziła się delikatnie po brzuchu. –Jestem Joanne, ale mów mi Jo. –Znów posłała swój szeroki uśmiech i już wiedziałam, że chyba się zaprzyjaźnimy…
Tak poznałam moją najlepszą kumpelę jaką kiedykolwiek miałam. Razem wylądowałyśmy w „przylądku”. Tak to nazwałyśmy. Tak naprawdę był to „Dom dla niepełnoletnich matek w LA”, gdzieś na obrzeżach miasta. Moja historia tak naprawdę zaczyna się jakieś półtorej roku temu… O ile dobrze pamiętam, bo mogę się mylić. Miałam wtedy 16 lat. Porządna uczennica, stypendium i dobra przyszłość sama się pcha do rąk. Rodzina poukładana, żadnej patologii, któż mógłby się spodziewać po tak porządnej dziewczynie? No tak, nie powiem, zaskoczenia to była moja specjalność. Ale zamiast tu gadać od rzeczy, lepiej opowiem moją „nudną” i jakże żenującą historię…
-Przyjeżdżają! Przyjeżdżają!!! –Krzyknęłam podniecona na cały głos.
-Kto, kto?? –Przybiegła moja mama sprawdzić co się stało. Miała w ręku niebieską poplamioną szmatkę, którą przewiesiła przez ramię.
-Linkin Park! Taaaaak! –Ryknęłam jeszcze głośniej i zaczęłam tańczyć po całym pokoju nucąc wszystkie piosenki jakie mi tylko podleciały.
Mama spojrzała na mnie tylko spod oka i powiedziała:
-Zacznij słuchać czegoś normalnego. Zobaczysz, nic z tego dobrego nie wyjdzie. Przerobisz się na jakieś omo, czy emo, diabeł wie co i tyle będzie. Będę musiała oddać cię do psychiatryka.   
-Mamo! Jakie „Emo”?! Nie będę żadnym Emo. –Odwarknęłam i stanęłam w miejscu. Ona to zawsze miała się czego przyczepić i popsuć humor.
Spojrzała na mnie tylko z miną „ta, jasne” i wyszła. Machnęłam na to ręką i rzuciłam się do telefonu.
-Meg, odbierz, odbierz… -Szeptałam gorączkowo, jakby to zależało od mojego życia.
-Tak?
-No nareszcie!!
-Suz? Coś się stało? –Spytała beznamiętnie, najwyraźniej o niczym nie wiedząc.
-TAK! – Krzyknęłam. –Nie wiesz?
-Nie?
-Naprawdę?
-Nie.
Cisza.
-Czy mogłabyś mi wytłumaczyć o co ci chodzi?
W końcu nie wytrzymałam i pisnęłam do słuchawki.
-Linkini przyjeżdżają w końcu do LA!!! I to już niedługo.
Zaczęłyśmy obie piszczeć jak wariatki i po chwili była szybka wymiana zdań, oczywiście na temat LP. Byłyśmy wielkimi fankami. Ja słuchałam ich od 10 lat, Meg zaraziłam 5 lat temu. Oczywiście jak każda wielka fanka chciałam zobaczyć ich na żywo i z którymś porozmawiać, co było już nie do pojęcia. Moja mama nie tolerowała muzyki jaką słuchałam. Wolałaby, żebym słuchała Mozarta albo kogoś w tym rodzaju. Ja się tym nie przejmowałam, nikt nie będzie mi mówił co mam robić, a szczególnie czego słuchać. Lubiłam oczywiście jeszcze inne zespoły, ale oni byli moimi ulubieńcami. Nic nie mogło tego zmienić, aż do dnia koncertu…

/ Angel.Park

17 komentarzy:

  1. Chałwo, szalejesz ^^ Tylko, że OneShoty są krótkie, najczęściej zajmują jeden post :P Ale rób jak chcesz xD Nie wtrącam się xD

    A co jeśli ci nie wybaczę? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym oneshotem chciałam spróbować czegoś innego:P Czy nie lepiej jeśli zacznę nowe opo.

      Usuń
    2. Nowe? Jeszcze starego nie skończyłaś xDDD I zależy jak długi jest twój OneShot :P

      Usuń
  2. I jeszcze jedno: a LP nie mieszka w LA? xDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest świetne! Chciałabym przeczytać więcej twoich OneShot' ów. No, faktycznie LP mieszka w LA. Ale u mnie w LA padał śnieg, to ty mogłaś ich gdzieś wywieść... Ciekawe z kim w ciąży jest Suz. Może z jakimś Linkinem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Śnieg w LA, dobreee! :D Hahaha xDD
    Skoro u cb LP nie mieszka w LA, to niech mieszkają u mnie xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha chodzi o to, ze byli w trasie xD Wyjaśnię wszystko w następnym.... :P

      Usuń
    2. Napisz, że byli na wakacjach u mnie xDD I że ich sklonowałam i kopie wysłałam do LA, a oryginały zostały ze mną <3

      Usuń
  5. tamto opowiadanie było o wiele lepsze... ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiam się czyje to dziecko... i jak to się wszystko skończy. Zaintrygowałaś mnie, piiiisz szybko dalszą część :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa jestem czyje to dziecko. Zaciekawiłaś mnie :).
    Aśka

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy: lost-in-your-mistakes.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dokładnie to oneshot (jak nazwa wskazuje) to opowiadanie na jeden post, ale też się nie wtrącam :D Ja tam bym była za tym, żebyś to pociągnęła. Bo bardzo mnie zaciekawił ten ośrodek dla młodych matek. Tylko jeśli chodzi o sam styl to czegoś mi brakuje... Nie umiem jasno określić, ale jakby było gorzej napisane. Ale i tak mam mam nadzieję, że to będziesz kontynuować.

    OdpowiedzUsuń
  10. Prolog, czyli będzie tego więcej? :)) Kurde, zapowiada się naprawdę nieźle!

    Zapraszam na nowy rozdział na: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Oneshot naprawdę fajny, super się zapowiada. Jaka szkoda, że ferie już się kończą, więc pozostałe Twoje rozdziały będę musiała nadrobić później, ale jeśli są takie fajne, jak to, to będzie miło.
    Zapraszam do siebie, nowy!
    http://little-things-from-the-notebook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń