Miłej lekturki i czekam na Wasze opinie co do tego!:)
PS- Przepraszam za błędy!
____________________________*
Tak, tkwię tu od
miesiąca. Albo dłużej? Codziennie rano pobudka o 9, papka na śniadanie, obiad,
jakieś zabawy dla niedorozwiniętych, kolacja i znów lekcje zwane „zabawami”….
Zmarnowałam sobie życie przez jeden zdawałoby się nic nieznaczący błąd. Teraz, choćbym
nie wiem jak bardzo chciała czasu nie cofnę…
-Suz, śniadanko. Twoje
ulubione płatki kukurydziane. –Rozległ się wysoki głos, który poniósł się echem
po moim mózgu. Podniosłam powoli głowę i spojrzałam w poprzecinaną zmarszczkami
twarz starszej kobiety. Odburknęłam coś niezrozumiałego, co zapewne uznała za
„tak” i wcisnęła mi pod nos talerz z białym ohydztwem. –Musisz jeść, żebyście
byli silni i zdrowi. –Uśmiechnęła się
najserdeczniej jak mogła i poszła dalej katować inne dziewczyny swoim
uśmiechem.
Kiedy słyszałam, jak
ktoś zwraca się do mnie w liczbie mnogiej miałam ochotę zwymiotować. Wszystko
mi się wewnątrz wywracało i w myślach już zabijałam tą osobę nożem, albo innym
toporkiem. Zrobiłam najbardziej nienawistną minę na jaką było mnie stać i
usłyszałam chichot.
-Z czego się śmiejesz?
-Z ciebie. –Odparła
dziewczyna i przysunęła się bliżej. –Zawsze gdy się złościsz robisz taką
śmieszną minę.
„Hmm… czyżby kolejne
ofiara do mojej czarnej listy?”
-Też nie lubię tej
babki. Myśli, że jeśli się uśmiechnie to nagle uszczęśliwi cały świat. –Dodała
bardziej rzeczowym tonem.
„Nie, jednak chyba ją
polubię.” –Pomyślałam i uśmiechnęłam się lekko.
Dziewczyna zmierzyła
mnie wzrokiem i spytała:
-Który?
-Siódmy i pół.
–Odpowiedziałam i zaczęłam jeść „płatki kukurydziane”.
-Mhmm. U mnie dopiero
5… -Uśmiechnęła się blado. Chyba nie uważała tego za coś strasznego, bo
pogładziła się delikatnie po brzuchu. –Jestem Joanne, ale mów mi Jo. –Znów
posłała swój szeroki uśmiech i już wiedziałam, że chyba się zaprzyjaźnimy…
Tak poznałam moją
najlepszą kumpelę jaką kiedykolwiek miałam. Razem wylądowałyśmy w „przylądku”.
Tak to nazwałyśmy. Tak naprawdę był to „Dom dla niepełnoletnich matek w LA”,
gdzieś na obrzeżach miasta. Moja historia tak naprawdę zaczyna się jakieś półtorej
roku temu… O ile dobrze pamiętam, bo mogę się mylić. Miałam wtedy 16 lat. Porządna
uczennica, stypendium i dobra przyszłość sama się pcha do rąk. Rodzina
poukładana, żadnej patologii, któż mógłby się spodziewać po tak porządnej
dziewczynie? No tak, nie powiem, zaskoczenia to była moja specjalność. Ale
zamiast tu gadać od rzeczy, lepiej opowiem moją „nudną” i jakże żenującą
historię…
-Przyjeżdżają! Przyjeżdżają!!! –Krzyknęłam podniecona na
cały głos.
-Kto, kto?? –Przybiegła moja mama sprawdzić co się stało.
Miała w ręku niebieską poplamioną szmatkę, którą przewiesiła przez ramię.
-Linkin Park! Taaaaak! –Ryknęłam jeszcze głośniej i zaczęłam
tańczyć po całym pokoju nucąc wszystkie piosenki jakie mi tylko podleciały.
Mama spojrzała na mnie tylko spod oka i powiedziała:
-Zacznij słuchać czegoś normalnego. Zobaczysz, nic z tego
dobrego nie wyjdzie. Przerobisz się na jakieś omo, czy emo, diabeł wie co i
tyle będzie. Będę musiała oddać cię do psychiatryka.
-Mamo! Jakie „Emo”?! Nie będę żadnym Emo. –Odwarknęłam i
stanęłam w miejscu. Ona to zawsze miała się czego przyczepić i popsuć humor.
Spojrzała na mnie tylko z miną „ta, jasne” i wyszła. Machnęłam
na to ręką i rzuciłam się do telefonu.
-Meg, odbierz, odbierz… -Szeptałam gorączkowo, jakby to
zależało od mojego życia.
-Tak?
-No nareszcie!!
-Suz? Coś się stało? –Spytała beznamiętnie, najwyraźniej o
niczym nie wiedząc.
-TAK! – Krzyknęłam. –Nie wiesz?
-Nie?
-Naprawdę?
-Nie.
Cisza.
-Czy mogłabyś mi wytłumaczyć o co ci chodzi?
W końcu nie wytrzymałam i pisnęłam do słuchawki.
-Linkini przyjeżdżają w końcu do LA!!! I to już niedługo.
Zaczęłyśmy obie piszczeć jak wariatki i po chwili była
szybka wymiana zdań, oczywiście na temat LP. Byłyśmy wielkimi fankami. Ja słuchałam
ich od 10 lat, Meg zaraziłam 5 lat temu. Oczywiście jak każda wielka fanka
chciałam zobaczyć ich na żywo i z którymś porozmawiać, co było już nie do
pojęcia. Moja mama nie tolerowała muzyki jaką słuchałam. Wolałaby, żebym
słuchała Mozarta albo kogoś w tym rodzaju. Ja się tym nie przejmowałam, nikt
nie będzie mi mówił co mam robić, a szczególnie czego słuchać. Lubiłam oczywiście
jeszcze inne zespoły, ale oni byli moimi ulubieńcami. Nic nie mogło tego
zmienić, aż do dnia koncertu…
/ Angel.Park
Chałwo, szalejesz ^^ Tylko, że OneShoty są krótkie, najczęściej zajmują jeden post :P Ale rób jak chcesz xD Nie wtrącam się xD
OdpowiedzUsuńA co jeśli ci nie wybaczę? :P
Tym oneshotem chciałam spróbować czegoś innego:P Czy nie lepiej jeśli zacznę nowe opo.
UsuńNowe? Jeszcze starego nie skończyłaś xDDD I zależy jak długi jest twój OneShot :P
UsuńI jeszcze jedno: a LP nie mieszka w LA? xDDD
OdpowiedzUsuńTo jest świetne! Chciałabym przeczytać więcej twoich OneShot' ów. No, faktycznie LP mieszka w LA. Ale u mnie w LA padał śnieg, to ty mogłaś ich gdzieś wywieść... Ciekawe z kim w ciąży jest Suz. Może z jakimś Linkinem?
OdpowiedzUsuńŚnieg w LA, dobreee! :D Hahaha xDD
OdpowiedzUsuńSkoro u cb LP nie mieszka w LA, to niech mieszkają u mnie xDD
Hahaha chodzi o to, ze byli w trasie xD Wyjaśnię wszystko w następnym.... :P
UsuńNapisz, że byli na wakacjach u mnie xDD I że ich sklonowałam i kopie wysłałam do LA, a oryginały zostały ze mną <3
Usuńtamto opowiadanie było o wiele lepsze... ; )
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czyje to dziecko... i jak to się wszystko skończy. Zaintrygowałaś mnie, piiiisz szybko dalszą część :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czyje to dziecko. Zaciekawiłaś mnie :).
OdpowiedzUsuńAśka
Zapraszam na nowy: lost-in-your-mistakes.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńBoże, genialne! *o*
OdpowiedzUsuńDokładnie to oneshot (jak nazwa wskazuje) to opowiadanie na jeden post, ale też się nie wtrącam :D Ja tam bym była za tym, żebyś to pociągnęła. Bo bardzo mnie zaciekawił ten ośrodek dla młodych matek. Tylko jeśli chodzi o sam styl to czegoś mi brakuje... Nie umiem jasno określić, ale jakby było gorzej napisane. Ale i tak mam mam nadzieję, że to będziesz kontynuować.
OdpowiedzUsuńProlog, czyli będzie tego więcej? :)) Kurde, zapowiada się naprawdę nieźle!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com
Oneshot naprawdę fajny, super się zapowiada. Jaka szkoda, że ferie już się kończą, więc pozostałe Twoje rozdziały będę musiała nadrobić później, ale jeśli są takie fajne, jak to, to będzie miło.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, nowy!
http://little-things-from-the-notebook.blogspot.com/
I jeszcze jedno: blog dodaję do linków!
Usuń